Patriotyzm w sztuce. Podcast #03

W polskiej sztuce dawnej, motywy patriotyczne spotykamy bardzo często. Najbardziej charakterystyczne są oczywiście obrazy rodziny Kossaków, przedstawiające polskich żołnierzy z różnych epok i w różnych scenach historycznych. Wielu polskich twórców w XIX wieku również często stosowało patriotyczną symbolikę w swoich dziełach. Obecnie obrazy o tematyce patriotycznej są równie chętnie kupowane, jak kilkadziesiąt lat temu. Czy możemy mówić, że mamy wieloletnią modę na patriotyzm w sztuce? Zapraszamy do odsłuchania trzeciego odcinka z cyklu Rozmowy Przy Sztuce, w którym Konrad Szukalski, Wiceprezes Domu Aukcyjnego Agra-Art wyjaśnia skąd wziął się fenomen malarstwa patriotycznego.


Odcinki

Pod poniższymi linkami znajdą Państwo dodatkowe informacje dla każdego z podcastów:

Transkrypcja Podcast #03: Patriotyzm w Sztuce

Dzień dobry. Drodzy Państwo, witamy w kolejnym odcinku „Rozmów Przy Sztuce” – prawdopodobnie pierwszym projekcie na polskim rynku, który kompleksowo tłumaczy, czym jest sztuka, wprowadza w jej tajniki. Zapraszamy na kolejny podcast, którego tematem jest patriotyzm w sztuce.

Panie Konradzie, czy możemy mówić, że obecnie mamy modę na patriotyczne obrazy? Jeśli tak, jaka jest tego przyczyna?

W Polsce patriotyzm w sztuce zawsze istniał i nawet jeżeli w ostatnich latach czy w tych latach zaraz po II Wojnie Światowej artyści jakby odeszli od malowania tematów patriotycznych, to kolekcjonerzy przy tym pozostali do dzisiaj. Ja myślę, że to jest absolutnie związane z polską historią i z funkcją, jaką malarstwo pełniło w czasie zaborów w XIX wieku, bo jak tak popatrzymy historycznie, to de facto malarstwo w Polsce rodzi się dopiero na początku XIX wieku. Tak naprawdę rodzi się pod zaborami. Jeden z pierwszych wielkich, polskich malarzy – Piotr Michałowski tworzył w pierwszej połowie XIX wieku i malował co? Głównie malował konie, ale na tych koniach malował często oficerów napoleońskich, wręcz samego Napoleona, co pokazuje taki najważniejszy, jeden z najważniejszych tematów w tej epoce. Nawiązanie do Księstwa Warszawskiego, do tej próby wydarcia się spod zaborów, czyli taką kwintesencję patriotyzmu. Malarstwo, podobnie jak inne sztuki w czasie zaborów, były po prostu miejscem, skąd Polacy czerpali siłę, aby przetrwać pod zaborami. Trochę to się zmieniło po odzyskaniu niepodległości, ale ten patriotyzm po odzyskaniu niepodległości w malarstwie z kolei pokazywał dalej tę chwałę Polski w pewnych miejscach i historii, ale na zasadzie bardziej pokrzepienia w przód, to znaczy „byliśmy wielcy, teraz też będziemy wielcy, mamy szansę”.

Czyli możemy powiedzieć, że ta nasza zawiła, bolesna historia bardzo mocno determinuje do dzisiaj ten nurt malarstwa patriotycznego i korzeniami bardzo mocno sięga do XIX wieku?

To ma taki dosyć uniwersalny wymiar, ponieważ malarstwo w XIX wieku, podobnie jak literatura, czyli tu się nasuwa oczywiście porównanie do Trylogii, każdy naród czerpie siłę ze swojej historii. No, Polska miała parę takich miejsc, które ja bym określił takimi miejscami mocy, z których możemy czerpać. To głównie jest ten XVII wiek, eksploatowany i w literaturze, i w malarstwie w XIX wieku, gdzie pojawia się ten motyw zwycięskiej husarii, zwycięskiego polskiego wojownika. Husaria to akurat jest dość charakterystyczna formacja i postać, która kojarzy się tylko z Polską. Dlatego ten husarz był takim bardzo prostym przeniesieniem, określeniem Polaka-żołnierza, Polaka-wojownika, Polaka – niezwyciężonego wojownika i dlatego w XIX wieku ten motyw był często pokazywany na obrazach. Co ciekawe, bo można sobie zadać pytanie, jak na to reagowali zaborcy. No, tutaj jak tak się zastanowić, to można powiedzieć, że nasi artyści dziewiętnastowieczni byli dość zmyślni i w ramach tej poprawności politycznej wobec zaborcy byli w stanie przemycić te treści patriotyczne. Bardzo ciekawy przykład, ponieważ jeżeli zobaczymy twórczość Józefa Brandta, który głównie malował triumfalne sceny polskiej husarii, na jego obrazach husaria walczyła z kim? Ona nie walczyła z żadnym z zaborców aktualnych, tylko ona walczyła albo z Turkami, albo ze Szwedami. W tamtych czasach, w XIX wieku, jeżeli chodzi o Turcję, to Turcja była wrogim państwem wobec Rosji, ponieważ Rosja przez cały XIX wiek była w sporze z Turcją jeżeli chodzi o dominację na Bałkanach, były wojny krymskie. Szwecja była co najwyżej państwem neutralnym dla Rosji, natomiast w XVIII wieku Szwecja była w wojnie z Rosją, była wojna północna, więc też nie było to państwo akurat dla tego największego zaborcy przyjazne. Tutaj to byli bezpieczni wrogowie, których akurat Brandt pokazywał nam na swoich obrazach, no a z drugiej strony mieliśmy zawsze tę zwycięską husarię, zwycięskich polskich wojów bądź mieliśmy też kozaków, którzy w sumie byli dla zaborcy dość neutralni – należeli do tego samego imperium i tutaj zaborca nie mógł nic za bardzo powiedzieć. Także to było, uważam, dosyć zmyślny zabieg. Ta postać husarza pojawia się nie tylko u Brandta, pojawia się też u Wierusza-Kowalskiego, pojawia się oczywiście w twórczości naszego, w sumie chyba najlepszego akwarelisty, Juliusza Kossaka i zawsze ten polski jeździec albo polska armia, albo sceny właśnie z takich chlubnych momentów polskiej historii w naszym malarstwie się pojawiały, były bardzo popularne, były kupowane przez kolekcjonerów w XIX wieku i tak samo są kupowane teraz, ponieważ teraz każdy też lubi odnosić się do chwil zwycięskich swojego narodu. Tego, myślę, bardzo zazdroszczą nam Amerykanie i Australijczycy, że u nich historia jest krótka i oni mają mało takich punktów mocy, w odróżnieniu do nas. Dlatego nawet dzisiaj, nawet w dzisiejszych czasach obrazy Kossaka czy Brandta, czy Wierusza są bardzo chętnie kupowane, bardzo chętnie wieszane w polskich domach, bo zawsze jest to jakieś odniesienie do chwalebnego momentu w historii. Plus nie trzeba ich tak bardzo tłumaczyć wszystkim, którzy przychodzą i na przykład je oglądają, ponieważ tak naprawdę każdy z nas, każdy z nas w Polsce w jakiś sposób odebrał edukację historii swojego kraju i może w ich obrazach, w obrazach właśnie tych twórców dziewiętnastowiecznych czy nawet potem dwudziestowiecznych w kolejnym pokoleniu Kossaków rozpoznać wydarzenia, o których się uczył z historii, które może sobie w jakiś sposób zinternalizować, w jakiś sposób zupełnie wirtualnie wziąć wręcz w nich udział, tak jak czasami bierzemy udział w filmie, który oglądamy. Ja myślę, że polskie malarstwo też jest wspaniałą lekcją historii, kiedy trafiają do nas obrazy właśnie tych twórców dziewiętnastowiecznych bądź z pierwszej połowy XX wieku i wydarzenia, które oni malują są wydarzeniami historycznymi. Tam są postacie historyczne, które są namalowane, więc to jest bardzo ciekawe, że czasami są to rzeczy, o których wiemy z naszych lekcji historii, a czasami są to rzeczy czy postacie, czy wydarzenia, które są jakby wydarzeniami drugiego planu, które jak się o nich poczyta, to obraz tej historii staje się o wiele bardziej pełny. To tak jak każdy, myślę, czytał Trylogię, bo jest to obowiązkowa lektura i jedni bardziej, drudzy mniej ją lubią, ale jednak każdy mniej więcej wie, o jakie wydarzenia w Trylogii chodzi. Myślę, że w ogóle jest to jeden z najbardziej znanych okresów historycznych wśród Polaków dzięki właśnie Trylogii. Lekcja historii tego nie załatwiła, ale Trylogia tak. Podobnie jest z obrazami. Jeżeli zaczniemy od studiowania twórczości rodziny Kossaków, to to jest piękna lekcja historii. Naprawdę – od średniowiecza, bo oni też potrafili malować sceny z wojen krzyżackich, do II Wojny Światowej kończąc, gdzie – no taka już anegdota – gdzie Jerzy Kossak namalował taki obraz alegoryczny, w którym ułani polscy szturmują niemieckie wozy pancerne i stąd się wzięła ta niemiecka propaganda, że Polacy z szablą na czołgi szli. A to po prostu obraz Kossaka, który on namalował w latach 40., zresztą parę wersji – od większej do mniejszej, gdzie właśnie ci ułani atakują te niemieckie czołgi z tymi lancami, żgają.

Wspomniał Pan o popularnym motywie husarii wykorzystywanym w tych dziełach, o koniach, które się regularnie pojawiały na tych obrazach… A czy są jakieś inne popularne motywy, szczegóły charakterystyczne dla tego malarstwa patriotycznego w XIX wieku?

W XIX wieku oprócz husarza mamy często motyw towarzysza pancernego – to też jest taka formacja dość charakterystyczna dla Polski w XVII wieku występująca albo mamy polskich żołnierzy, polskich ułanów, polskich szwoleżerów, którzy byli w służbie u Napoleona, ponieważ okres napoleoński jest również bogato reprezentowany w polskim malarstwie. Napoleon zawsze w Polsce był darzony ciepłymi uczuciami, również w literaturze jest dość mocno podkreślona sympatia do Napoleona przez Waldemara Łysiaka i jego książki. Polscy malarze uwielbiali malować Napoleona, uwielbiali malować polskich żołnierzy, uwielbiali malować również Napoleona w otoczeniu polskich żołnierzy. To było równie popularne jak sceny z XVII wieku, Brandt, Kossak, Pawliszak, wielu, wielu polskich twórców. Co ciekawe, te sceny z Napoleonem, sceny z kampanii napoleońskich pojawiają się już bardziej w dwudziestoleciu, bo tam, myślę, też zagrała pewnego rodzaju cenzura. Oczywiście, być może jeżeli popatrzymy na twórczość na przykład Wojciecha Kossaka, który jest akurat takim twórcą, którego czas działania przypadł i za czasów zaborów, i po odzyskaniu niepodległości, to jak popatrzymy – za czasów zaborów ten Napoleon to był przedstawiany raczej jako przywódca, który przegrał. Mamy piękne sceny, to są jedne z najwspanialszych obrazów Wojciecha Kossaka, który przedstawia powrót znad Berezyny, kiedy ten pobity Napoleon wraca z Rosji. Natomiast w latach już 20., po odzyskaniu niepodległości mamy już Napoleona, który jest triumfalny. Mamy Samosierrę, mamy Księstwo Warszawskie, mamy polskich ułanów. Szczególnie też to dwudziestolecie jest ciekawe, jeśli chodzi o ten wymiar patriotyczny, bo tam mamy dominację właśnie rodzinny Kossaków – Wojciecha i Jerzego, którzy właściwie całą swoją twórczość, 90% swojej twórczości oparli na malarstwie patriotycznym. Malowali Piłsudskiego, malowali wielkie postacie polskiej polityki i polskiej sztuki wojennej. W dwudziestoleciu już nie musieli się ograniczać za bardzo, także malowali również bitwy, których prawdopodobnie nie mogliby namalować w wieku XIX, np. Kircholm plus bardzo dużo scen z niedawnej wojny bolszewickiej. Czyli mamy tych polskich ułanów, typowe obrazy, które my określamy tytułem „bolszewika goń, goń, goń”, mamy triumfalne dzieła, które prezentują polskich żołnierzy prowadzących jeńców sowieckich po 1920 roku. Także to wszystko to były takie małe cegiełki chwały, które właśnie tę nową Polskę budowały. Ale też warto wspomnieć o wymiarze ekonomicznym, ponieważ rodzina Kossaków była znana również z tego, że potrzebowała ciągle pieniędzy, w związku z czym nie malowaliby tylu obrazów o wymiarze patriotycznym, gdyby nie mogli ich sprzedać. Dlatego ten temat w tamtych czasach sprzedawał się bardzo dobrze. Zresztą nic dziwnego – to była legenda piłsudczyków, którzy przecież żyli tutaj jakby byli śmietanką towarzyską w latach 20. i 30., no i cały kult marszałka, kult tego, co marszałek uczynił w czasie I Wojny i w czasie wojny dwudziestego roku. Stąd prawdopodobnie moda na właśnie malarstwo patriotyczne w takim wymiarze „nasi oczywiście triumfalni, wrogowie pobici” albo ta chwała oręża, czyli różne polskie formacje właśnie w takich codziennych scenach, czyli ten ułan pojący konia, ułan witający się gdzieś tam z ludźmi na wsi, z jakimiś dziewczynami. No wszystko to było bardzo popularne właśnie w latach 20., 30. i co ciekawe jest popularne do dzisiaj.

Z tego, co Pan mówi, wynika, że można postawić taki znak równości pomiędzy malarstwem patriotycznym a chwałą polskiego oręża, czyli że to malarstwo patriotyczne głównie koncentruje się na wspaniałych momentach w polskiej historii. A z drugiej strony wiemy, że polska historia jest pełna dramatycznych momentów, bardzo często wracamy do momentów bardzo smutnych w polskiej historii, które nie kojarzą się z chwałą, a jeśli kojarzą się z chwałą, to za tą chwałą idą ogromne, ogromne ofiary. Takie motywy też są obecne w malarstwie patriotycznym, czyli motywy, które nie pokazują chwały, ale pokazują też klęskę.

To jest bardzo rzadkie, bo nawet jeżeli, tak jak wspominałem o kampanii Napoleona w Rosji, to jest taki temat właściwie jedyny, który malarstwo w Polsce pokazuje nie w takim odniesieniu triumfalnym, tylko w takim bardziej… no klęski, jak klęski, ale takiego właśnie odwrotu, takiej trochę depresji, jest to jeden z nielicznych motywów smutnych. Gdy ci żołnierze wracają, oni są rzeczywiście tacy pobici. Albo siedzą przy ognisku i widać, że to nie jest po zwycięskiej bitwie. Tak naprawdę to, wydaje mi się, jest raczej margines, bo nie tego oczekiwało społeczeństwo. Społeczeństwo oczekiwało triumfalizmu, oczekiwało czegoś jasnego, oczekiwało nadziei – a nie beznadziei, depresji. Szczególnie w dwudziestoleciu to widać też, że to jest wielkie hura, że tam następuje ta eksplozja, taka niczym właściwie nieograniczona, żadną cenzurą, tylko właśnie tej eksploatacji tej chwały, tej wręcz gloryfikacji tego polskiego oręża, polskich zwycięstw, polskich przewag. To jest tak, że myślę, że wynika z dwóch też czynników: rynek, jakikolwiek by nie był, czy w XIX czy w XX wieku no niekoniecznie faworyzował obrazy depresyjne, które pokazywały klęskę – raczej każdy szuka obrazu, z którym może się identyfikować i który wywołuje pozytywne emocje w czasie tej identyfikacji. Wieszam sobie obraz zwycięskiego króla, który przyjmuje hołd podbitych Kozaków czy Tatarów i w jakiś sposób zawsze się z tym identyfikuję. Trzeba pamiętać, że np. w XIX wieku obrazy pełniły funkcję w szerokiej publiczności, w przestrzeni publicznej, podobną do filmów. Wtedy nie było kina, nie było filmów, natomiast były obrazy i były objazdowe zestawy obrazów, które jeździły po miastach, gdzie ludzie je oglądali i na pewno przeżywali je zupełnie inaczej niż my przeżywamy je teraz. Dla nas teraz obraz jest po prostu jest takim kadrem z jakiegoś filmu, jak na niego dłużej popatrzymy, to będziemy sobie jakoś ten film przewijać albo w przód, albo w tył. Takim doskonałym przykładem są obrazy Wierusza-Kowalskiego. On jest może mniej związany z patriotyzmem, ale pokazują taki typowy temat Wierusza, no to są sanie, które pędzą przez pole czy las w Polsce albo na Litwie i zgraja wilków goni te sanie, w saniach siedzą przerażeni ludzie. No i Wierusz nawet miał w pewnym momencie na przełomie wieków kontrakt w Stanach Zjednoczonych. Malował bardzo duże dzieło, bodajże 5 metrów w podstawie, 2,5 m do góry, więc to była olbrzymia ściana jakby, właśnie taką scenę, która miała być wożona po miastach w Stanach Zjednoczonych i udostępniana ludziom, żeby właśnie oglądali. Zachowały się też relacje, gdzie właśnie tego typu obrazy, tego typu pokazy obrazów również też o treści patriotycznej, bo wyobraźmy sobie obraz, na którym mamy piękną wiktorię wiedeńską albo powrót z wiktorii wiedeńskiej – to był taki ulubiony temat Brandta, gdzie malował, jak ci husarze wracają już z tymi łupami, z tymi wielbłądami, z tymi namiotami wezyra zapakowanymi na wozy i na przedzie jadą ci husarscy towarzysze ze skrzydłami, z krócicami, z kopiami, no po prostu taka kwintesencja triumfalnego powrotu. To na pewno przemawiało o wiele bardziej do ludzi dziewiętnastowiecznych, którzy to traktowali właśnie jako pewnego rodzaju kino, jako pewnego rodzaju żywe obrazy – zresztą to też była taka funkcja, żywe obrazy, kiedy ludzie się przebierali za te postacie historyczne i odgrywali jakieś sceny. To też była taka, dzisiaj może nam się wydawać trochę śmieszna, jesteśmy przyzwyczajeni do multipleksów i kina w trójwymiarze, ale wtedy to było zarówno i obrazy, i ludzie na żywo, którzy odgrywali sceny, jakby z tych obrazów bądź z literatury, no cieszyło się dosyć dużą popularnością.

To jest bardzo ciekawe, o czym Pan wspomniał, bo obecnie kiedy idziemy do muzeum, chcemy zobaczyć jakieś dzieło sztuki, to z bardzo dużym prawdopodobieństwem widzieliśmy już to dzieło wcześniej w Internecie. Każdego dnia mamy też kontakt z setkami obrazów, które odbieramy na co dzień, no a powiedzmy w okresie zaborów ludzie pierwszy kontakt z tym dziełem mieli, kiedy poszli na taką wystawę. I zastanawiam się, jak to wyglądało w takim XIX wieku, w okresie zaborów, w porównaniu do czasów dzisiejszych, bo mówił Pan o tym, że malarze w XIX wieku musieli bardzo ostrożnie podchodzić do tematów, które wybierali, aby nie drażnić czy Rosji, czy innych mocarstw. No ale z drugiej strony wydaje się, że zasięg odbioru tych dzieł był bardzo ograniczony, nie można ich było pokazać w Internecie, w gazetach, fizycznie ktoś musiał udać się do galerii, aby taki obraz obejrzeć. Moje pytanie jest takie: jaki był odbiór sztuki w tamtych czasach, jaki ta sztuka miała oddźwięk na życie społeczne, czy pomimo że dostęp do tych dzieł sztuki był bardzo ograniczony, to jednak oddźwięk, oddziaływanie na społeczeństwo było większe aniżeli w dzisiejszych czasach, wbrew pozorom, pomimo tego, że dzisiaj jest bardzo dużo możliwości mówienia o obrazach, oglądania?

Ja myślę, że ten oddźwięk był jednak mały, to znaczy też nie zapominajmy, że istniały specjalne wydawnictwa, w których na przykład umieszczano drzeworytnicze odwzorowania obrazów rzeczywistych. To było coś takiego jak Tygodnik Ilustrowany, w którym publikowano właśnie drzeworyty z obrazów z wystaw, z którymi czytelnik mógł się zapoznać. Oczywiście również w gazetach były wiadomości o wystawach, o obrazach. Ten oddźwięk był bardzo ograniczony, nie można tego porównać w ogóle z dzisiejszymi czasami, gdzie mamy tyle kanałów, którymi możemy obejrzeć, dowiedzieć się i w ogóle pogłębić swoją wiedzę. To było tak naprawdę raczej skierowane do wąskiej garstki ludzi, którzy się tym interesowali, ludzi z takiej, powiedzmy, wyższej warstwy inteligenckiej, którzy mieli też czas i ochotę i mieszkali w dużym mieście – bo tam, w dużych miastach odbywały się wystawy. No i nie zapominajmy też, że wielu obrazów, które my dzisiaj znamy z literatury czy z jakiś przekazów, one były po wystawie, była robiona jedna wystawa, potem były sprzedawane albo nawet nie dochodziło do tego, że były gdzieś na wystawie w Polsce, tylko po prostu były sprzedawane na Zachód. To jest też dosyć złożona historia, ponieważ wielu, prawie większość naszych malarzy studiowała za granicą malarstwo. W Polsce były oczywiście szkoły malarskie, ale one mogły… po pierwsze zapewniały wykształcenie na takim pierwszym etapie, a po drugie nie gwarantowały kariery międzynarodowej. Rynek na polskie obrazy nie był w Polsce. Był poza Polską, był w bogatych społeczeństwach zachodnich, czyli w Niemczech, a przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, we Francji. Niewielu malarzom udało się przebić na ten rynek międzynarodowy, ale każdy próbował gdzieś studiować albo w Monachium, albo w Paryżu, albo w Dreźnie, czyli w szkołach poza terenem zaborów. To było też naturalne, bo zaborcy nie zależało na tym, żeby kształcić polskich inteligentów, polskich artystów, więc dla zaborcy to nie był jakiś priorytet, żeby tutaj wspierać szkoły artystyczne w Polsce czy w Warszawie, w zaborze rosyjskim czy nawet w zaborze austriackim, który był znany z tego, że był najbardziej tolerancyjny. To też jest ciekawe, ponieważ Bitwa pod Grunwaldem Matejki na pewno nie mogłaby powstać, gdyby Matejko malował w Poznaniu, w zaborze pruskim. Natomiast powstała w zaborze austriackim, co też rodziło pewne kontrowersje, ale jednak powstała.

A jak Panie Konradzie dzisiaj wygląda malarstwo patriotyczne?

Dzisiaj malarstwa patriotycznego praktycznie nie ma. Właśnie zastanawiałem się, jak to jest, dlaczego właściwie artyści przestają malować tematy patriotyczne. Właściwie z końcem dwudziestolecia wojennego, od wojny to się urywa. I mam taką jedną hipotezę, że to jednak zostało spowodowane nie tym, że ten patriotyzm gdzieś tam w Polsce zniknął, tylko bardziej przez rozwój innych mediów. Że to malarstwo patriotyczne, które w polskim wydaniu w sumie ogranicza się do prezentacji tych polskich żołnierzy, tych momentów historycznych, że tak naprawdę kino przejęło tę funkcję. Oprócz oczywiście tego, co już jest, namalowane przez Kossaków czy przez innych, to kino tak naprawdę zaspokoiło te potrzeby patriotyczne Polaków. To się zaczęło już po drugiej wojnie światowej, gdzie oczywiście to było zdominowane przez, no, ówczesnego zaborcę, czyli Związek Radziecki. Natomiast w dzisiejszych czasach mamy dosyć duży nawrót do patriotyzmu, który jakoś nie przekłada się na malarstwo. Jednak malarstwo no jakby odeszło od tego. Ta forma wyrażania się takiego wizualnego w dzisiejszych czasach nie zawiera w sobie treści jakoś szczególnie patriotycznych, ale myślę, że to film, kino przejęło tę funkcję, bo jest do tego… bardziej się do tego nadaje. Można łatwiej sfilmować coś, bitwę czy żołnierzy czy w ogóle jakiś element patriotyczny niż go namalować. Poza tym pamiętajmy też, że jak popatrzymy, no oprócz takich scen rzeczywiście w XIX wieku malowanych z wieku XVII, ale cóż mieliby artyści malować dzisiaj? Trochę też ten patriotyzm się zmienił i u nas dalej jest patriotyzm historyczny, ale zauważmy, że ten patriotyzm nadal odnosi się bardziej do czasów II Wojny Światowej albo wcześniej. Po II Wojnie Światowej jednak do państwo polskie nie toczyło wojny, ono było też pod jakimś, powiedzmy, zaborem, ale miało jakby pozory bycia państwem. Polska jednak istniała na mapie, prawda? To nie było jak w XIX w., gdzie tej Polski nie było, gdzie była rozbita na trzech zaborców, gdzie były rzeczywiście dosyć duże represje, powstania itd. Tutaj ten czas był o wiele bardziej spokojny i myślę, że to po prostu wyczerpało pewnego rodzaju swoją formułę, takie typowe malarstwo patriotyczne w dzisiejszych czasach. No to zresztą widać, że po wojnie twórcy wizualni odeszli od takiego malarstwa figuratywnego, a w dzisiejszych czasach jeżeli spotykamy takie malarstwo figuratywne, to ono dotyczy albo przyrody, albo szerokiego tematu fantasy na przykład. Albo w ogóle już nie jest figuratywne, tylko jest bardziej abstrakcyjne i bardziej działa na uniwersalne emocje, bądź jest związane z takimi globalnymi problemami już nie patriotycznymi, ale też jest to malarstwo zaangażowane. Jesteśmy teraz po prostu w państwie względnego dobrobytu i ten patriotyzm zszedł na dalszy plan, nie jest już potrzebny.

Czyli możemy chyba podsumować ten fragment rozmowy takim stwierdzeniem, że paliwem napędzającym malarstwo patriotyczne jest okres jakiejś burzy, niepokoju. Obecnie mamy względną stabilizację i nie ma takiej potrzeby, zarówno ze strony twórców, jak i społeczeństwa, na odbiór takich obrazów.

Tak, patriotyzm – najbardziej widać jego rolę, kiedy coś się dzieje niedobrego. Wtedy wszyscy dążymy do tego, żeby się jakoś tam zjednoczyć i szukamy też właśnie tych jasnych punktów w naszej historii, żeby się podbudować, żeby czerpać z tego siłę w ciężkich czasach.

Panie Konradzie, bardzo dziękujemy za interesującą rozmowę. Szanowni Państwo, Wam dziękujemy za odsłuchanie kolejnego podcastu z cyklu „Rozmowy Przy Sztuce”. Do usłyszenia!